Seksualność dziecka to temat niejednokrotnie wzbudzający żywe dyskusje wśród rodziców, nauczycieli, edukatorów seksualnych. Słyszymy o niej w mediach, bywa tematem na tapecie w dysputach natury politycznej, jest także rozpatrywana pod kątem religijnym. Jest ukazywana zarówno jako kwestia pozytywna, ale równie często jest demonizowana (być może właśnie przez to istnieje sporo przeciwników edukacji seksualnej w szkołach). Łatwo się w tym pogubić. A więc…. CZY SEKSUALNOŚCIĄ DZIECKA WARTO SIĘ ZAJMOWAĆ? CZY W OGOLE MOŻEMY MÓWIĆ O SEKSUALNOŚĆI NP. SZEŚCIOLETNIEGO MALUCHA? Otóż odpowiedź na obydwa pytania jest taka sama i brzmi: TAK!
Dziecko już od najmłodszych dni przechodzi przez fazy rozwoju seksualnego. Kwestią budzącą obawy rodziców jest zjawisko masturbacji dziecięcej. Często utożsamiana z zaburzeniami w rozwoju dziecka, o zgrozo – często traktowana jako objaw molestowania. Tymczasem masturbacja dziecięca zdarza się bardzo często, a jej podłożem jest… naturalny etap rozwoju seksualności. Oczywiście nie mówimy tu o sytuacji, gdy dziecko masturbuje się w odpowiedzi na stresujące sytuacje, gdy masturbacja pełni rolę instrumentalną, lub podejrzewamy infekcję i/lub problemy pasożytnicze u dziecka – wtedy należy przyjrzeć się ów zachowaniu bliżej, a czasem poszukać pomocy specjalisty.
Kolejne zachowanie, które wzbudza niepokój opiekunów młodszych dzieci jest… podglądanie rodziców! Milusińscy czasem robią to jawnie, czasem w sposób ukryty. Wynika to z ciekawości dziecka, które pragnie zaspokoić wiedzę o otaczającym go świecie, w tym… różnicach między chłopcem a dziewczynką, różnicą między ich anatomiczną budową. W zależności od tego, jaka relacja i atmosfera panuje między domownikami w środowisku rodzinnym, dzieciaki mogą zadawać pytania wprost (jeśli w domu rozmawiamy na tematy związane z seksualnością, a relacja jest na tyle bezpieczna, że dziecko ma poczucie, że może nas pytać o wszystko bez poczucia skrępowania) lub nie zadawać pytań w ogóle (jeśli w domu unikamy tematu bliskości/intymności, czy też nie okazujemy jej sobie wzajemnie). Pamiętajmy, że zawsze warto odpowiadać na pytania dzieci, które dotyczą różnic w budowie ciała, dotyczą seksualności. Co ważne, tłumaczenie tych kwestii, słowa i ich podanie należy dostosować do poziomu rozwoju dziecka ( pięcioletniej córeczce ciężko będzie pojąć tematykę seksualności, jeśli zrobimy jej wykład niczym na studiach – dotyczący anatomii człowieka). W przypadku małych dzieci, fajnie jest się posłużyć książeczkami (dostępnych z obrazkami) czy też objaśnić budowę ciała na lalkach, figurkach itp.
Nie każdy wie, że korzystanie z nocnika, toalety – trening czystości – również jest wpisany w etap rozwoju seksualności dziecka. Okres uczenia się samodzielnego zaspokajania potrzeb fizjologicznych jest istotnym elementem progresu dziecka. Ważne jest, by w tym czasie nie zawstydzać dziecka, które komunikaty typu ” Fuj, zsikałeś się, Twoje siuśki są obrzydliwe!” traktuje jak „Jestem fuj”. Ma to wpływ na kształtowanie się samooceny dziecka, a naszym celem powinno być jej budowanie – nie zaniżanie.
Podsumowując, z dzieciakami od najmłodszych lat warto rozmawiać o seksualności. Nie należy mieć obaw oraz rozpowszechniać mit, mówiący, że „Dziecko się nasłucha, a potem będą z tego problemy np. niechciana ciąża”. Rzetelna informacja, rozmawianie o ciele dziecka nie prowadzi do takich skutków, wręcz przeciwnie! Słowa przekazane w sposób adekwatny do wieku, zrozumiałe dla dziecka pełnią rolę edukacyjną, zmniejszają ilość niepożądanych zachowań w przyszłości, a także budują relację i poczucie bezpieczeństwa: w końcu moja mama/mój tata wie wszystko, a najlepsze jest to, że o to wszystko mogę ich zapytać!
K.